Mamy prawdziwą mroźną zimę ze śniegiem. Dla niektórych bardzo wyczekanym. Podział na cieszących się i nie, często naturalnie
dotyczy podziału na małych i dużych. Patrząc za okno, Święta Bożego Narodzenia mogłyby być przesunięte na styczeń.
Chcąc dziś sprawić Zosi niespodziankę, wyciągnęłam, a raczej
wytachałam, z piwnicy sanki i poszliśmy z młodszym Bratem po małą damę do
przedszkola. Wózek przede mną, sanki za mną – idę. Radość mojego Dziecka na widok przyniesionego pojazdu była
naprawdę duża i warta mojego późniejszego zmachania. Zaplątałam więc sznurek na
rękę i zaczęliśmy jogging. Śmiałam się sama do siebie, że utrudnianie sobie
życia jest moją specjalnością. Biegnę, bo przecież największą frajdą jest
prędkość. Widzę i słyszę śmiechy z przodu i z tyłu – Dzieci przeszczęśliwe,
więc ja, mimo trudu, chyba też. Niech mają matkę wariatkę organizującą dzieciom
kulig. I dobre wspomnienia z dzieciństwa. Bo takie właśnie chwile je tworzą. Nie plany, marzenia, ale dobre i bliskie TU i
TERAZ. Momenty, w których pozwalasz sobie na bycie na równi z dziećmi, kiedy
chcesz całym sobą przeżyć tą chwilę z nimi. Kiedy na chwilę zapominasz o dorosłym świecie i wszystkich jego stronach. Warto? Warto! Jutro idziemy lepić bałwana!